Dwudziesty siódmy zjazd Kajaków

CZACZ  29 czerwca 1986 roku

 Polkowice, pisane dnia 15.02.1986r.

"Na dwudziesty siódmy zjazd w Czaczu"


Myślę, już teraz, choć jeszcze zima
i mróz ze śniegiem za oknem trzyma,
aby się wierszem wziąć do pisania,
by w Czaczu coś było do odczytania, 

tak wiele czasu tracę tej zimy, 

bo mimo że w piecu dobrze palimy, 

trudno spokojnie siedzieć przy stole 

bowiem nie pali sąsiadka na dole.

I chociaż kocem owijam nogi,
straszliwe zimno ciągnie od podłogi
gdyż tak nas chłodzi ta "Baba Jaga",
że nowy grzejnik niewiele pomaga. 

Tak tę sąsiadkę Izuchna przechrzciła, 

kiedy ją pierwszy raz zobaczyła. 

( Odtąd tak ją nazywamy, 

przez nią takie zimno mamy )-

Lecz luty krótki. -Czas szybko płynie,
marzec i kwiecień i maj przeminie.
Zimy pamiętać już nie będziemy,
gdy w czerwcu w Czaczu znów się zjedziemy.

Zjadą się bracia, zjadą się siostry, 

tym wierszem luty przypomnę ostry. 

W czerwcu o zimie nikomu się nie śni, 

gdy świeżych można pojeść czereśni.

I jak myślicie? -Czy rację miałem,
że w zimie część tego wiersza wpisałem?
wiosną dopiszę znów parę słów,
jak przyjdzie natchnienie i będę zdrów!


Polkowice dnia 17.05.1986r.


Więc oto wierszyk układam dalej,
bo wnet "Dzień zjazdu" będziemy witali.
Potrójną wartość ten dzień posiada.
Nasz zjazd, niedziela i Święto przypada!

Hęj! W Piotra-Pawła w tym dolnym parku, 

szum był przed wojną  jak na jarmarku, 

to robotnicy zabawę mieli-

czyż byście o tym już zapomnieli?

Ile to było wówczas uciechy?
Wyścigi w workach, wywrotki i śmiechy?
Kobiety z kijem garnka szukały,
a oczy chustką związane miały

i kiedy wkoło wpierw zakręcone
szły tłukąc w ziemię w odwrotną stronę?
A drąg, koło szczęścia, strzelanie do tarczy?
-Dużo by pisać, lecz kartki nie starczy! 

Aby w Husarskiej czasu nie tracić 

i za obiady słono nie płacić, 

jeśli będziemy mieli pogodę, 

byłoby lepiej, przejść się nad wodę.

Koło kąpielni za olszynkami,
raczyć się swymi wiktuałami!
Może te miejsca jeszcze poznamy?
-O wszystkim sobie porozmawiamy.

Niejedno nam już wypadło z głowy, 

więc przyda się każda chwila rozmowy! 

Do opowiadań nie ma chwil wiele.

-Trochę na cmentarzu, potem Msza w kościele, 

a reszta czasu szybko przeleci. 

Ledwie rozbawią się wszystkie dzieci, 

ledwie zdążymy się sobą nacieszyć, 

każdy do domu musi znów spieszyć, 

Tradycja zjazdów niech trwa jak najdłużej! 

Każdemu taki wyjazd dla zdrowia posłuży! 

Niech jedzie kto może, kto tylko jest wolny,

to początek lata, kończy się rok szkolny. 

Czas odpowiedni, okazja wspaniała, 

by w naszej rodzinie miłość i więź trwała!

Życzymy sobie zdrowia Kochani i Bliscy, 

byśmy w przyszłym roku spotkali się wszyscy!!!

 

CZESŁAW KAJAK