Cytujemy fragment książki:
''Wspomnienia z młodych lat'' Michała Żółtowskiego
( Wydawca: Związek Rodu Żółtowskich Skierniewice-Feliksów 2004, str.27)
...Nie wymieniłem dotąd nikogo spośród mężczyzn pracujących w domu. Najważniejszą osobą był kamerdyner, Edward Kajak, który królował w kredensie i jadalni. Dla nas był to po prostu „Edward", do wszystkich jednak według starego zwyczaju zwracaliśmy się w trzeciej osobie. Edward Kajak podawał do stołu, troszczył się o przechowanie posiłku dla osób przybywających ze spóźnieniem, mył naczynia itp. W kredensie zaś odbywało się ogólne czyszczenie butów, a w szafce wielkiego zegara ściennego przechowywało się broń myśliwską: cztery dubeltówki i dwa sztucery.
Przeszłość Edwarda Kajaka wiązała się z młodością mego Ojca. Gdy był w przedmaturalnej klasie, zachorował nagle jego starszy brat na gruźlicę i zmarł. Była to kolejna, trzecia śmierć na tę chorobę po moim dziadku Alfredzie i babce Zofii z Krasickich. Pozostał tylko mój Ojciec, w dodatku słabego zdrowia. Wówczas mój pradziad, Marceli z Czacza, nie pozwolił już Ojcu kończyć szkoły, lecz wysłał na kilka miesięcy rehabilitacji do Włoch. Tak wtedy leczono gruźlicę. Dodał za towarzysza wnukowi o parę lat starszego młodzieńca - Edwarda Kajaka.
Mój Ojciec bardzo go lubił i cenił, a gdy Kajak się ożenił i zaczęło mu
przybywać dzieci, oddał mu w użytkowanie całą oficynę zachodnią pałacu.
„Edward" był człowiekiem oczytanym, odpowiedzialnym i myślącym.
Podczas pierwszej wojny światowej przez 4 lata kierował wszystkim, co wiązało
się z utrzymaniem domu i parku, broniąc tego przed chciwością niemiecką.
Nic nie zginęło ani z broni myśliwskiej, ani z szaf ze starożytną bronią,
ani z wielkiej oszklonej szafy z wykopaliskami. Prawie wszystko przepadło w
czasie drugiej wojny światowej. Edward Kajak był prezesem stowarzyszenia
„Sokół" w Czaczu, człowiekiem powszechnie szanowanym. Zmarł w
czasie drugiej wojny, a przed śmiercią napisał wzruszający list do mego
Ojca. ...