Wstęp i trochę historii

 

 

  KLARA WŁADYSŁAWA, córka Wojciecha Maya z Kościana  oraz  EDWARD

   KAJAKOWIE    z Czacza

      oto nasi protoplaści

 

   To na Ich grobie spotykamy się co roku w ostatnią niedzielę czerwca . Jest to dzień blisko Dnia Imienin naszej Babci, która obchodziła je w dniu 27 czerwca (Władysława).

   Od godziny 10 zjeżdżamy się na czacki cmentarz, by po wzajemnych powitaniach pomodlić się za Tych, którzy już odeszli. Następnym punktem zjazdów jest msza św. w kościele parafialnym o godzinie 1100 w intencji naszej rodziny. Potem posiłek główny, albo w Karczmie "Husarska" , albo grill przed frontem głównym pałacu, kiedyś hrabiów Żółtowskich a obecnie zajmowanych przez Zespół Szkół. Obecnie, ( Husarska nieczynna) jedziemy do Śmigla do "Marty".Lewa oficyna pałacu to miejsce szczególne, tam mieszkała rodzina Kajaków. Dom ten znajduje się na wprost Karczmy na "Kajakowej Górce". Teren przed frontem pałacu, szczególnie schody, to obowiązkowe miejsce na następny etap spotkania, który określa się krótko "Kawa". Termin ten zawiera nie tylko pojęcie tradycji podwieczorku, ale rozciąga się w czasie także na recytacje utworów literackich, stworzonych specjalnie na tę coroczną okazję, wymianę pamiątek, rozmowy okrągłego stołu czy zajęcia w podgrupach. Gdy ma się ku wieczorowi, rozjeżdżamy się do domów i zaczynamy czekać na zjazd w następnym roku.

   Pierwszy zjazd odbył się w 1959 roku z okazji 70 rocznicy urodzin Naszej Babci. Jako chłopiec pamiętam, że było to duże przeżycie, byli chyba wszyscy -dzieci i wnukowie, najmłodszy, Reniu miał dwa latka. Ten pierwszy zjazd był z noclegiem w pomieszczeniach przedszkola, które znajdowało się w pałacu. Spaliśmy na leżakach dla przedszkolaków, ale  wśród starszej generacji, niektórzy nie spali wcale.

    W okresie od pierwszego zjazdu do śmierci Babci (w 1971r.) rodzinne zjazdy były spotkaniami z okazji Imienin Babci. Ich liczebność była różna, czasem było kilka osób, czasem więcej. Babcia miała malutki pokoik w tym samym budynku co przed wojną i kilka osób mogło tam spać . Pamiętam, że na jednym z takich spotkań spaliśmy gdzie indziej. Potem rodzinne zjazdy przybrały obecny charakter.